czwartek, 8 marca 2018

Smog i inny czad











Końcówka lutego była zdominowana przez SMOG, przeziębienie Olka i mróz! Siedzenie w czterech ścianach jest fajne, pod warunkiem, że to my decydujemy, że w nich zostajemy. Na szczęście nasz synek jest uroczym małym szkrabem i łątwo daje się namówić na różnego typu zabawy, więc czas spędzony razem mija nadzwyczaj szybko.
Wylogowałam się z życia online. Nie jestem tak często obecna na łączach jak w ubiegłym roku. W ciągu dnia sto procent skupienia dostaje mój syn, a wieczorem jest zawsze milion rzeczy do zrobienia, w tym obowiązkowy odpoczynek i regeneracja na dzień następny. Jedyną przestrzenią, którą odwiedzam codziennie jest Instagram, bo jest w telefonie, a wiadomo, telefon to teraz przedłużenie ręki...
W całej tej histerii (internetowej) na temat okładki Vogue Polska nie uczestniczyłam. Przeczytałam opinie i komentarze i stwierdzam, że wciąż jestem zarówno wielką fanką PKiN, jak i dziewczyn Anji i Małgosi. Odpowiada mi minimalizm na zdjęciu oraz kolorystyka (bo jest taka....warszawska). Kompletnie nie przemawia do mnie zarzut, że autorem zdjęcia jest Juergen Teller a nie któryś z Polaków. Kompletnie nie ma to dla mnie żadnego ideologicznego znaczenia. Bo jeśli kupuję produkt, to nie dlatego, że jest polski (niemiecki, francuski itp), ale dlatego że jest dobry. 
Ostatecznie kupiłam ten pierwszy, historyczny numer magazynu. Miło się zdziwiłam bo w porównaniu do amerykańskiej wersji jest więcej treści do czytania.

Czuć już wiosnę, prawda!? Wspaniale mnie to nastraja....